Którą serię wytypowałeś w oficjalnej ankiecie Cav Zodiaco jako tą, którą chętnie byś zobaczył na 30-lecie Saintów?

Next Dimension
Next Dimension
26% [18 głosów]

Epizod G
Epizod G
14% [10 głosów]

Saintia Shou
Saintia Shou
4% [3 głosy]

Zeus Chapter
Zeus Chapter
22% [15 głosów]

Remake klasyka
Remake klasyka
28% [19 głosów]

Inną
Inną
6% [4 głosy]

Ogółem głosów: 69
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 01/16/2016

Archiwum ankiet

FAN FICTION - Lamia - Zew krwi - 18

Rozdział 19
-w którym królują kobiety-

Lamia przeciągnęła się leniwie na kanapie. Było jeszcze wcześnie. Nie wybiła nawet północ. Prawie wszyscy byli jeszcze na polowaniu, ona już wróciła. Tylko Adanael i jego nowy podopieczny byli w domu, gdzieś na piętrze.
Oderwała wzrok od monitora i spojrzała na ogromny ekran telewizora. Teletubisie właśnie żegnały się z widzami, wydając z siebie irytujące dźwięki. Przełączyła kanał. Reklama. Odłożyła pilot. Znów zanurzyła wzrok w ekranie komputera. Jak zwykle robiła zakupy. Rozchyliła lekko usta. Przybliżyła twarz do ekranu. Właściwie to malowała się mało lub wcale, ale kolejna ogromna paleta cieni wyglądała bardziej niż kusząco. Co jej szkodziło? W końcu i tak nie wydawała swoich pieniędzy. Zamówiła.
W telewizji zaczęły się wiadomości biznesowe. Tylko z lenistwa nie przełączyła.
-Dobry wieczór, państwu. Zaczynamy od fatalnej wieści dla inwestorów. Zanotowaliśmy kolejne spadki cen akcji na giełdzie. - zaskrzeczał męski głos z głośników. - Niestabilne ceny ropy wywołały panikę i gwałtowne wysprzedawanie papierów wartościowych. Najbardziej ucierpiała japońska spółka Raier, której akcje staniały o 20%, osiągając najniższą cenę o 10 lat.
Lamia podniosła głowę i spojrzała z uwagą w ekran telewizora. Prezenter przedstawiał właśnie skomplikowane wykresy.
-Ojej..-mruknęła.
Może niezbyt wiele rozumiała z licznych znaczków, procentów i liczb, ale jedno wiedziała.. Czerwona, spadająca gwałtownie w dół linia podpisana Raier, mogła oznaczać tylko jedno. Adanael tracił swój majątek, a gdy Adanael tracił swój majątek...
Wyłączyła laptopa i telewizor. Wstała, wygładzając tunikę. Jej torba leżała, jak zwykle, na stoliku przy wyjściu. Złapała ją w biegu. W locie przez przedpokój zdążyła tylko założyć swoje tureckie buciki. Ruszyła w stronę garaży.
Wolała być daleko od domu, gdy Adanael tracił swoje kochane pieniądze. Gdy wampirowi ubywało fortuny wpadał w szał.

* * *

Yuki szła powoli przez główną alejkę parku. Musiała przyznać, że to doskonałe miejsce na polowania. Nieoświetlone, pełne mrocznych cieni, idealnie nadających się na kryjówkę i pewnie pełne nierozsądnie kręcących się tu w nocy ofiar. Zdziwiłaby się gdyby nie spotkała na swojej drodze żadnego wampira. Była prawie pewna, ze coś zaraz sie na nią rzuci. Miała do tego nosa. Zacisnęła dłoń na kaburze, przyczepionej do p*s*a. Minęła rozłożyste drzewo. Liście zaszeleściły. Teraz! Odwróciła się gwałtownie, wyciągając broń. Nie myliła się. Na grubym konarze siedziała młoda, lub raczej wyglądająca na młodą, wampirzyca. Liście szeleściły, choć nie było wiatru. W tym zawodzie trzeba być wyczulonym na takie rzeczy...
Wycelowała w wampirzycę. Ta prychnęła gniewnie, ukazując kły.
-Radzę cię się nie ruszać! - krzyknęła do niej.
Wątpiła w to, że posłucha i dziewczyna rzeczywiście zeskoczyła z gałęzi. Yuki przewróciła oczami. Lot z konaru byłyby z pewnością niezwykle efektowny, gdyby nie to, że wampirzyca wylądowała na tyłku. Podniosła się prędko, otrzepując spodnie. Naprężyła się. Skąd Yuki to znała? Każdy wampir tak robił, gdy szykował się do ataku. Cofnęła się ostrożnie, odbezpieczając broń. W środku tkwiła srebrna kula. Tylko jedna. Musiała celować uważnie. Wampirzyca skoczyła. Yuki uskoczyła w bok. Dziewczynie nie udało się wyhamować. Wyrżnęła w nierówne płyty chodnikowe. Yuki ze zdziwienia ręce opadły. Co to miało być? Czegoś takiego w swojej pięcioletniej karierze nie miała jeszcze okazji oglądać. Wampir łamaga?
Napastniczka podnosząc się, przeklęła siarczyście. Była czerwona jak burak. Spodnie na kolanie rozdarły się, ukazując krwawiące kolano. Yuki uniosła broń.
-Nie radzę ci się stamtąd ruszać. Chyba nie chcesz oberwać srebrną kulką?
Na twarzy wampirzycy odmalowało się napięcie.
-A ty co? - warknęła. - Buffy postrach wampirów?
-A żebyś wiedziała.
Ku zdziwieniu Yuki wampirzyca nie wybuchła śmiechem, tylko rzuciła się do ucieczki.
-Hej! Jeszcze z tobą nie skończyłam!
Łowczyni wskoczyła w krzaki, w pogoni za ofiarą. Dziewczyna w porwanych spodniach biegła co sił w nogach. Gałąź uderzyła ją w twarz, ale to ją nie zatrzymało. Dobiegła do bramy i wypadła z paru.

* * *

Lamia jechała pustą ulicą. Przejrzała się w lusterku. Fryzurę miała nie naganną. Westchnęła ciężko. Lubiła sobie powzdychać, nawet jak nie miała powodu.
Nagle na drogę wybiegła jakaś wariatka. Wcisnęła z całej siły pedał. Samochód z piskiem wyhamował, ale nie wystarczająco... Jakaś dziewczyna uderzyła bezwładnie o maskę i upadła na jezdnie. Zaraz... Przecież to nie była jakaś dziewczyna!
-Jezu Chryste! - wrzasnęła Lamia, wyskakując z wozu. -Nox!
Wampirzyca otworzyła oczy. Nic jej nie było, poza tym, że jezdnia była twarda. Przed nosem zobaczyła zabawne haftowane buciki, z wywijanymi czubami, jak z bajki o Alladynie. No tak... Podniosła wzrok. Dziewczyna w tunice nachylała się nad nią.
-Boże, Nox! Jak dobrze, że nie wgniotłaś mi maski!
-Dzięki za troskę Lam.
Przypomniało jej się nagle o goniącej ją łowczyni.
-Szybko! Wsiadaj do auta! - wrzasnęła, podrywając się i wpychając się na siedzenie pasażera.
Lamia spojrzała na nią jak na wariatkę i usiadła za kierownicę.
-Ruszaj!
-Co się stało?
-Ruszaj! Szybko! Szybko!
-Ale dlaczego?
-Goni mnie pogromczyni wampirów!
-Tak?
-Ona chce mnie zabić!
-I co ci zrobi? Najadła się czosnku i na ciebie chuchnie?
Na chodnik wypadła zziajana Yuki.
-Uciekajmy! - wrzasnęła Nox.
-To obciach uciekać przed człowiekiem.
-Jedź!
Lamia ruszyła.

* * *

Yuki wyciągnęła krótkofalówkę.
-Mycha! Jesteś tam?
-Jasne szefowo!
-Wampirzyca odjeżdża właśnie srebrnym Fordem Mondeo. Jakaś wystrojona lalunia ją zebrała z drogi. Głupia, nawet nie wie na co się naraża.
-Właśnie mnie minął srebrny Mondeo.
-Super. Śledź je. Nie spuść z oczu. Dziewczyna jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
-Tak jest, szefowo!
-Postaram się cię dogonić.
Yuki dopadła swojego wozu zaparkowanego na końcu alejki. Ruszyła z piskiem opon.

* * *

-Jedziemy do domu?
-Nie, Nox. Jak najdalej od domu.
Spojrzała na nią ze zdziwieniem.
-Mamy kryzys giełdowy. - wytłumaczyła Lamia, przerzucając warkocz za plecy.
-Oj... Duży?
-Nie wiem. Zwiałam zanim Adanael dostał najnowsze wieści z giełdy. Ale podejrzewam, że będzie się wściekał bardzo... Bardziej niż zwykle. Dwadzieścia procent spadku to chyba dużo?
Lamia spojrzała na Nox z pytaniem w oczach.
-Będzie zły. - rzuciła Nox, w odpowiedzi- To gdzie jedziemy?
-Co powiesz na kino?

* * *

Srebrny Ford Mondeo zatrzymał się na parkingu, przed multipleksem. Dziewczyna, zwana przez wszystkich Niebieską Myszką, zaparkowała w takim miejscu, by mieć jak najlepszy widok. Wyjęła lornetkę ze schowka. Przyłożyła ją do twarzy i zaczęła obserwować wysiadające z samochodu kobiety. Rozmawiały o czymś. Uśmiechnęły się do siebie. Obie miały wampirze kły. Mycha westchnęła, gdy weszły do budynku, znikając jej z oczu. Krótkofalówka zadzwoniła.
-Tak szefowo?
-Gdzie jesteś?
-Przed kinem.
-Tym w centrum?
-Tak.
-A wampirzyca? Masz ją na oku?
-Właśnie weszły do kina.
-Co?
-Do kina weszły.
-Ech. A elegantka cała?
-Pewnie cię to nie ucieszy, Yuki. Elegantka też jest wampirem.

* * *

Telefon na biurku Adanaela zadzwonił. Wampir przeprosił Hyogę i wyszedł z gabinetu, żeby odebrać. Dzwonił jego makler.

Następna część: rozdział 19


Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?

Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Sant Seiya Revolution - Multimedia
Aiolia Leo

Aiolia2

Camus6

Skorpion Milo

Złoty Rycerz Skorpiona

Milo





Piekielni
4 dni
siurek15
3 tygodni
Verien
Verien
7 tygodni
lukasn3
15 tygodni
Duch
Duch
17 tygodni
pawel2906
19 tygodni
Copyrights © Saint Seiya Revolution 2006 - 2024
Powered by PHP-Fusion copyright Š 2002 - 2013 by Nick Jones. Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.