Którą serię wytypowałeś w oficjalnej ankiecie Cav Zodiaco jako tą, którą chętnie byś zobaczył na 30-lecie Saintów?

Next Dimension
Next Dimension
26% [18 głosów]

Epizod G
Epizod G
14% [10 głosów]

Saintia Shou
Saintia Shou
4% [3 głosy]

Zeus Chapter
Zeus Chapter
22% [15 głosów]

Remake klasyka
Remake klasyka
28% [19 głosów]

Inną
Inną
6% [4 głosy]

Ogółem głosów: 69
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 01/16/2016

Archiwum ankiet

FAN FICTION - Lamia - Sojusz 10

-Nie przejmuj się chłopcze- rzucił mężczyzna od niechcenia tnąc po zamaszystym młyńcu.- Całkiem nie źle sobie radzisz.
Shura odskoczył w bok unikając kolejnego cięcia. Czuł, że braknie mu powietrza w płucach, a pot leje się z niego strumieniami. Z wyraźnym trudem zaatakował przeciwnika na brzuch, lecz ten zasłonił się z dziecinną łatwością. Wydawał się być zupełnie nie zmęczony, a Shura czuł, że się jakby serce miało mu pęknąć z wysiłku. Wystarczyło kilka kolejnych cięć, a do powodów jego złego samopoczucia doszła drętwiejąca ze zmęczenia ręka. Klinga przeciwnika zalśniła złowrogo w słońcu. Shura przeklął pod nosem. Ciął znad głowy i przeniósł od razu rękę, w której skryty był miecz do pozycji zamachowej, by ciąć skośnie. Jednak nagle przeciwnik nieoczekiwanie zaatakował jego głowę. Shura w akcie desperacji przeniósł uzbrojoną rękę, bo chronić się przed ciosem. W ostatnim momencie miecz przeciwnika zmienił tor loty, kierując się prosto na odsłonięty brzuch rycerza koziorożca. Ostrze osunęło się po złotej zbroi, pozostawiając na niej niewielką rysę.
-Musisz bardziej uważać synu. -wysapał mężczyzna, wyglądał na coraz bardziej zmęczonego. -Nie wszystko co wygląda jak cięcie nim jest. Nie daj się nabrać na proste zwody.
Cofnął się o kilka kroków i oparł na własnym mieczy, wyrównując oddech. Wydawał się być spokojny i zadowolony z walki.
-To co, synu? Zrobimy sobie przerwę? Jak nie odpoczniesz i nie przestaniesz tak chwytać łapczywie powietrza to ci pękną płuca. Ty sobie odsapnij, a ja zapalę.
Jakby nigdy nic, wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i ostrożnie wydostał jednego. Ku zdziwieniu Shury, papieros sam się zapalił i po chwili mężczyzna zaciągał się dymem.
Rycerz koziorożca przyjrzał się dokładnie miecznikowi. Musiał przyznać, że tak dziwnego pojedynku jeszcze nigdy nie miał okazji odbywać. Jego przeciwnik, niski, krzepki mężczyzna, dużo starszy od Shury, zdawał się być zupełnie zrelaksowany, jakby przyszedł sobie poćwiczyć lub raczej dać Shurze lekcję, a nie walczyć na śmierć i życie. Poza tym ten jego miecz.... Wydawał się być niezwykły, a Exculibur, który powinien z łatwością go przeciąć odbijał się od niego z brzękiem. Shura zapatrzył sie w niezwykłą klingę, ozdobioną rzędem wygrawerowanych, niezrozumiałych dla niego znaków.
-Przyglądasz się Przecinakowi? -zapytał mężczyzna po czym znów zaciągnął się papierosowym dymem. -To dobry miecz.-mówiąc to pieszczotliwie pogłaskał płaz. -Jedyny w swoim rodzaju. Specjalnie na takie okazje, jak spotkanie z twoją legendarną klingą. Już nie raz próbowałem podpytać Shakę o tego, który nosi cudownego Exculibura, ale skurczybykowi zawsze zamykają się usta, gdy rozmowa schodzi na rycerzy Ateny. Żadnego z chłopaka pożytku. Cóż, szczerze mówiąc trochę mnie rozczarowałeś, ale nie martw się, jeszcze trochę treningu i będą z ciebie ludzie.
Rzucił niedopalonego papierosa na ziemię i zgniótł go butem.
-No to co chłopcze? Odpocząłeś już sobie? Jeśli tak...
-Czekaj...-przerwał mu Shura. -Co takiego jest w twoim mieczu, że Exculiber nie daje rady go przeciąć? -zapytał z irytacją.
-Och... To dość niezwykły stop metali... srebro, stal i takie tam... Taka mała tajemnica naszego kowala. Nic godnego uwagi. -odrzekł z uśmiechem. -Dość gadania... Walczmy!
Jednak rozpoczęcie pojedynku przerwało im wtargnięcie do domu koziorożca młodego wojownika, ubranego w barwy zakonu Buddy. Shura bezwiednie otworzył usta, gdy go zobaczył. Jedna z jego nogawek była urwana tuż za kolanem i wystrzępiona, rękawy miał podwinięte, tak by odsłaniały kolekcję skórzanych, ćwiekowanych bransoletek na obu jego nadgarstkach. Jakby tego było mało, chłopak na nogach nosił odblaskowo-żółte trampki, a z ucha wystawał mu sporych rozmiarów kolczyk w kształcie kła. Zatrzymał się na widok Shury i jego przeciwnika. -Marco! -krzyknął do miecznika, głosem pełnym wyrzutu. -Znowu to samo! Oszukaliście mnie!
Ze złością podbiegł do pierwszej z brzegu kolumny i kopnął w nią z całej siły.
-Zawsze mi to robicie! Dlaczego?! Wiedzieliście dobrze, że ten głupi dom będzie pusty! Pan Sylph wiedział na pewno! Dlaczego mi to zrobił? Ja chciałem sobie z kimś powalczyć! Zabić kogoś! A tu co?! Dom Strzelca jest pusty! Pewnie nawet nie ma żadnego pieprzonego rycerza strzelca! Stałem tam i czekałem jak idiota! nikt tu się ze mną nie liczy! Nie rozumiecie moich potrzeb! -chłopakowi prawie zbierało się na łzy, przybrał minę zbitego psa. - Róbcie ta dalej, to sobie od was pójdę, zgubię się gdzieś na pustkowiu i umrę z głosu i wszyscy będziecie mnie strasznie żałować! Przeciwnik Shury, który jak się okazało miał na imię Marc na przemowę zareagował jedynie wzruszeniem ramion.
-Będzie mniejszy kłopot i mniejszy wstyd. Specjalnie żeśmy cię ustawili w opuszczonym miejscu, żebyś się na nikogo nie rzucił. Przypomnę ci, że rozkaz brzmiał, by nikogo nie zabijać.
Chłopak zrobił naburmuszoną minę i przeczesał palcami krótkie nastroszone włosy.
-Jak zwykle. Zabraniacie najlepszej zabawy. To niesprawiedliwe! Idę sobie od was! I możecie mnie nie szukać, bo i tak już nie wrócę! Na pewno znajdzie się ktoś kto doceni mój talent!
-To już nie idziesz się zgubić?
Chłopak, który już się obracał na pięcie, zatrzymał się ja wryty.
-Ja to sobie zapamiętam...-wysyczał.-A tak w ogóle to biegnie tu grupka tych głupich złotych rycerzy. Chyba mają rannych, tak to przynajmniej z daleka wygląda. Więc zbierajmy się stąd. Trzeba znaleźć pana Sylpha i resztę. Chyba znaleźli już tą cholerną księgę.
Gdy skończył mówić ruszył biegiem w kierunku świątyni wodnika. Marc z westchnięciem wsadził miecz do pochwy i w przepraszającym geście wzruszył ramionami, uśmiechając się do Shury.
-Miło było poznać, synu. Poćwicz sobie jeszcze zasłony... To do zobaczenia!
Shura, który dotąd stał zdezorientowany z boku, zrobił jeszcze głupszą minę, patrząc za dwoma wojownikami, znikającymi na schodach.

następny rozdział: Daj przykład: nie bierz łapówki


Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?

Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Sant Seiya Revolution - Multimedia
Aiolia Leo

Aiolia2

Camus6

Skorpion Milo

Złoty Rycerz Skorpiona

Milo





Piekielni
5 dni
siurek15
3 tygodni
Verien
Verien
7 tygodni
lukasn3
15 tygodni
Duch
Duch
18 tygodni
pawel2906
19 tygodni
Copyrights © Saint Seiya Revolution 2006 - 2024
Powered by PHP-Fusion copyright Š 2002 - 2013 by Nick Jones. Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.