Którą serię wytypowałeś w oficjalnej ankiecie Cav Zodiaco jako tą, którą chętnie byś zobaczył na 30-lecie Saintów?

Next Dimension
Next Dimension
26% [18 głosów]

Epizod G
Epizod G
14% [10 głosów]

Saintia Shou
Saintia Shou
4% [3 głosy]

Zeus Chapter
Zeus Chapter
22% [15 głosów]

Remake klasyka
Remake klasyka
28% [19 głosów]

Inną
Inną
6% [4 głosy]

Ogółem głosów: 69
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 01/16/2016

Archiwum ankiet

FAN FICTION - Aylis - Wojna Żywiołów 18

Bicie klasztornych dzwonów rozchodziło się echem po wyludnionym miasteczku. Zataczało kręgi nad, niegdyś tętniącym życiem, rynkiem, odbijało się od budynków, zawracało i wdzierało w wąskie uliczki. Wchodziło też przez otwarte okno do jednego z klasztornych pokoi. Tam, na łóżku leżała dziewczyna, już nie młoda, ale też nikt nie odważyłby się powiedzieć na nią stara. W sumie to nie tylko dlatego, że to określenie do niej nie pasowało. Lepiej nie wiedzieć co by się stało z takim śmiałkiem. Teraz jednak jasnobrązowe włosy leżały starannie ułożone na poduszce, przykrywający kobietę koc nie miał najmniejszej zmarszczki, zupełnie jakby ta osoba leżała w bezruchu i to od dość dawna. Nagle jej twarz drgnęła. Powoli otworzyła oczy i rozejrzała się. Jej myśli wciąż błądziły wokół snu, który ją nawiedził. Snu tak żywego, tak realnego... przerażającego... czy o na pewno był majak?
- Mates... - Odezwała się z trudem do chłopca sprzątającego pokój. Ten dopiero teraz spostrzegł, że się obudziła. Najpierw zamarł, potem chciał wybiec z pokoju i zawiadomić przełożonego. Zatrzymała go. - Zaczekaj... Powiedz mi jaki dzisiaj dzień? - 14. czerwca, proszę Pani.
Skrzywiła się. Była nieprzytomna przez tydzień! Mogło być już za późno... Czy Antis dotarł?...
- Proszę Pani? - Chłopiec patrzył na nią niepewnie. Szybko przywołała na twarz uśmiech.
- Mógłbyś podać mi długopis i notes? Są w tamtej szufladzie.
Wykonał polecenie, a potem cofnął się na taką odległość, aby miała pewność, że on nie widzi, co pisze. "Tak pewnie wygląda życie wśród mnichów." Pomyślała. "Nawet kilkuletni chłopiec wie jak powinien się zachować." Przyłożyła długopis do kartki zastanawiając się co napisać i czy rzeczywiście powinna to zrobić. W końcu, jeśli ktoś przechwyci wiadomość i domyśli się, o co w niej chodzi... Jednak napisała krótki list. Pamięć snu... wizji... była zbyt żywa. On nie mógł się ziścić! Starała się pisać wiadomość tak, żeby osoba postronna nie mogła domyślić się o co chodzi, ale czy w takim razie adresat na pewno zrozumie?
Z trudem wstała z łóżka i chwyciła leżący przy nim łuk i kołczan pełen strzał. Każda z nich była czarna, ze srebrnym grotem i upierzeniem. Wyjęła jedną z nich i przywiązała wiadomość. Chłopiec przyglądał się temu w milczeniu, nie śmiał wypowiedzieć słowa. Kobieta stanęła przy oknie, napięła łuk i wystrzeliła. Przez chwilę obserwowała lot strzały, ale ta po kilkunastu metrach po prostu znikła. Stała jeszcze przez chwilę ciężko dysząc.
- Znajdź ją, proszę... - wyszeptała, po czym padła zemdlona.
- Pani Sunrine! Pani Sunrine! - Krzyknął Mates podbiegając do niej...

* * *

Arin stała pośrodku Koloseum ciężko dysząc i patrząc ze złością na wypełniony żółtym światłem kryształ w jej dłoni. Dlaczego wciąż jej się nie udaje? Przecież już dobrze sobie radziła, ale od czasu ostatniej walki... Westchnęła i skoncentrowała energię, więcej niż przy ostatnich próbach. Może dzięki temu w końcu się uda...
Powietrze wokół niej zaczęło wirować. Powoli utworzyła przed sobą trąbę powietrzną. Moc wichru rosła trochę za szybko, dziewczyna musiała zwiększyć poziom swojej energii, aby nad tym zapanować. Posłała tornado w przeciwległy koniec Koloseum. Jego moc zwiększała się. Próbowała to spowolnić. Tornado, do tej pory poruszające się po linii prostej zachwiało się i zboczyło w lewo. Dziewczyna zacisnęła zęby. Wyrównała... ale tornado odbiło w prawo. Poziom jego mocy był już alarmujący, całkowicie porzuciło powierzoną mu trasę. Arin skoncentrowała się, próbując odwołać wiatr. Kryształ rozbłysnął jeszcze silniejszym światłem. Straciła kontrolę. Trąba powietrzna wyrosła tuż przed nią. Zasłoniła się rękami, zamykając oczy, nic więcej nie była w stanie zrobić. Nagle przestała czuć wiatr. Otworzyła oczy i spojrzała prosto na kamienną ścianę tuż przed sobą, sądząc po dźwiękach tornado musiało być już blisko... ktoś na nią wpadł, upadli i przeturlali się kilka metrów. Nad ich głowami przeoczył się huk eksplozji wywołanej zderzeniem energii ściany i wiatru. Arin spojrzała niepewnie na osłaniającego ją chłopaka. Podniósł się do pozycji siedzącej i uśmiechnął widząc zaskoczenie na jej twarzy.
- Nic ci nie jest? - Zapytał.
- Nic. Oszalałeś? Co ty tu robisz?!
Ertian z rozbawieniem przyglądał się jej reakcji. Przeciągnął się leniwie.
- A nie widać?
- Widać, że ci odbiło. Jesteśmy na terenie Świątyni, jak cię zobaczą, będziesz mieć kłopoty... Keria i Fuego wiedzą, że tu jesteś? - Dodała po chwili.
Tym razem roześmiał się.
- I co jeszcze? Co według ciebie miałem im powiedzieć? "To cześć, idę się spotkać z Arin, chcecie iść ze mną?" I tak już coś podejrzewają. To przecież dziwne, ze ty przeżyłaś mój atak, a Willia zginęła.
- Nie prosiłam cię o pomoc.
- Nie. - Spoważniał i spojrzał jej w oczy. - Ty nigdy nie prosisz, prawda?
Jej wzrok stwardniał.
- Po co przyszedłeś?
- Chciałem pogadać o dwóch sprawach.
- To znaczy?
- Nie denerwuj się tak. Mogłabyś się choć na chwilę wyluzować. - Obserwował ją i widząc jej reakcję postanowił od razu przejść do rzeczy. - Masz silnego brata. Wczoraj nieźle mnie poturbował.
- Fuego tez go nieźle załatwił.
- Co mu zrobił?
Zdziwiło ją to pytanie, tak jak cała wizyta. Obserwowała go, ale nie mogła nic wyczytać z jego twarzy. Ertian zawsze taki był, jego zamiary i pobudki zawsze były wielką tajemnicą.
- Ma wstrząs mózgu. Chyba już odzyskał przytomność, nie wiem, bo wyszłam, ale Kiki mówił, że obudził się, ale wezwał go Wielki Mistrz... tylko, że Mu nie kontaktuje najlepiej.
Chłopak milczał chwile najwyraźniej o czymś myśląc. Potem wcisnął jej w dłoń jakiś przedmiot.
- Weź to. Posmaruj tym jego rany, powinny się zagoić.
Przyjrzała się małej buteleczce wypełnionej ciemną cieczą.
- Keria to zrobiła?
- Tak, ale myślała, że to dla mnie, wiec jest bezpieczne. Przekaż bratu wiadomość ode mnie. Będę na niego czekał za trzy dni w południe na wybrzeżu przy grocie Sounion. Zrozumiała, oboje wstali.
- Chcesz rewanżu?
Uśmiechnął się.
- Chcę zobaczyć, który z nas jest silniejszy. To będzie walka na poważnie. Możesz mu to powiedzieć.
- Bardzo ryzykujesz.
- Nie bardziej niż ty. - Spojrzała na niego pytająco. Chwycił ja za rękę, w której trzymała kryształ i kontynuował, tym razem bardzo cicho. - Nie możesz nad nim zapanować. Nie uda ci się, tak długo jak nie będziesz walczyć z pewnością siebie. Ty wciąż się wahasz. Jesteś teraz bezbronna. Jeśli dojdzie do walki, tym razem nie będę mógł...
- Nie przeszkadzam? - Przerwał mu chłodny głos. Obrócili się jak na komendę, aby spojrzeć w zimne niebieskie oczy Shaki.

Następna część: Rozdział Rozdział XIX - Jak radzić sobie z facetami


Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?

Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Sant Seiya Revolution - Multimedia
Aiolia Leo

Aiolia2

Camus6

Skorpion Milo

Złoty Rycerz Skorpiona

Milo





Piekielni
1 tydzień
siurek15
4 tygodni
Verien
Verien
8 tygodni
lukasn3
16 tygodni
Duch
Duch
18 tygodni
pawel2906
20 tygodni
Copyrights © Saint Seiya Revolution 2006 - 2024
Powered by PHP-Fusion copyright Š 2002 - 2013 by Nick Jones. Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.